//Przegrali po szalonym meczu
Maciej Naduk i Mateusz Lipiński

Przegrali po szalonym meczu

Po trwającym blisko dwie i pół godziny meczu, Maciej Naduk i Mateusz Lipiński przegrali z włoską parą Leonadro Bulgarini / Noa Bonnefoy 6/7 6/4 6/7.

Mecz obfitował w wiele zwrotów akcji. Mistrzowie Polski znakomicie weszli w to spotkanie. Po szybkim przełamaniu, wyszli na prowadzenie 3/0. Pierwsze kłopty pojawiły się w piątym gemie. Ostatecznie Polacy zdołali go wygrać. Przy złotym punkcie, Maciej Naduk popisał się skuteczną zagrywką (4/1). Niestety kolejny gem serwisowy w wykonaniu naszej pary, zakończył się rebreakem (4/4).

NIecodzienna sytuacja zdarzyła się w dziewiątym gemie premierowego seta, Przy stanie 40:40, Włochy wybiegł za klatkę i zaatakował wzdłuż siatki. Piłka odbiła się tuż przed kortem. Rywale przekonywali, że punkt należy się im, ale supervisor podjął decyzję na korzyść biało-czerwonych.

Nasi zawodnicy mogli zakończyć tę partię w kolejnym gemie, przegrali jednak golden point. Ostatecznie losy pierwszego seta roztrzygnął tie-break. W nim lepsi okazali się Leonadro Bulgarini i Noa Bonnefoy, którzy wygrali go 7:4.

W trzecim secie z 4/0 do 6/7

Początek drugiego seta to znowu szybkie przełamanie w wykonaniu Polaków (3/1). Podobnie, jak w premierowej partii, rywale zdołali odrobić straty (4/4). Na szczęcie w kolejnym gemie nasza para ponownie przełamała serwis Włochów, a następnie zamknęła seta przy swojej zagrywce (6/4).

Rozpędzeni Maciej Naduk i Mateusz Lipiński prowadzili w trzecim secie już 4/0 (z dwoma przełamaniami). Zdołali jednak roztrwonić tę przewagę (4/4). Przy wyniku 5/4 i 40:40, Polacy mieli piłkę meczową. Niestety ryzykowany atak rywala, okazał się skuteczny. Piłka po mocnym, ciętym uderzeniu trafiłą w kratkę i „zgasła”.

Podobnie jak w pierwszym secie, zwycięzce trzeciej partii wyłonił tie-break. Ponownie górą byli Leonadro Bulgarini i Noa Bonnefoy. Wygrali ją 7:4 i cały mecz 2:1.

W trzecim secie mieliśmy dwa przełamania przewagi i czuliśmy, że kontrolujemy sytuację. Na gorąco nie wiem co się stało, że ta przewaga nam uciekła. Zadecydowały poszczególne uderzenia, pewnie trochę szczęścia i na pewno brak ogrania na dworze, bo gra wyglądała tu zupełnie inaczej niż byłoby to w hali. – ocenia Maciej Naduk.